"Ugly love" to moje drugie spotkanie z autorką, które okazało się
o wiele przyjemniejsze od pierwszego.
,, Miłość nie zawsze jest ładna. Czasami wciąż masz nadzieję, że w końcu
będzie inaczej. Lepiej. A potem, zanim się zorientujesz, znowu jesteś
w punkcie wyjścia, a serce zgubiłeś gdzieś po drodze."
Tate, początkująca pielęgniarka wprowadza się do swojego brata
Corbina. Kiedy przyjeżdża na miejsce, pod drzwiami mieszkania napotyka
pewien problem. Okazuje się, że owy problem jest kompletnie pijany, ma
na imię Miles i jest przyjacielem jej brata. Co gorsza, na prośbę
Corbina, Tate wpuszcza go do mieszkania (a raczej wciąga). Pierwsze
wrażenie raczej nie należało do najlepszych, jednak z każdym kolejnym
Tate czuję coraz większe napięcie budzące się między nimi.
Miles ma zasady. Nie pozwoli sobie na miłość. Nie może. Mimo to nie
potrafi trzymać się z dala od Tate. Oboje decydują się na układ: seks
bez zobowiązań. "Nie pytaj o przeszłość i nie licz na przyszłość" - to
główne reguły ich relacji. Z czasem coraz trudniej jest im się tego
trzymać. Co takiego wydarzyło się w życiu Milesa, że tak bardzo nie
chcę sobie pozwolić na miłość? Czy Tate pozna sekrety jego
przeszłości? I kim jest tajemnicza Rachel, której imie powtarzał Miles
w dniu kiedy się pierwszy raz spotkali?
"Ugly love" to moje drugie spotkanie z twórczością
Colleen Hoover. I choć
"Never, Never" nie było kompletną porażką, to jednak dostrzegłam w niej sporo
minusów i ostatecznie moja ocena była dużo niższa niż ta, którą
wystawię "Ugly love". Tutaj przepadłam w otchłań lektury.
Historie poznajemy z punktu widzenia Tate i Milesa. Tate pokazuje nam
teraźniejszość, a Miles przedstawia to, co wydarzyło się sześć lat
temu. Rozdziały Tate były dla mnie bardziej rozbudowane a mimo to
uważam, że to właśnie ona grała tutaj rolę uzupełnienia do historii
Milesa. Była takim plastrem na jego ból. A tego bólu doznał dużo.
Czułam z tego powodu rozdrażnienie. Z jednej strony chciałam go
przytulić, pocieszyć i podzielić z nim tę rozpacz. Z drugiej strony
chciałam wcielić się w Iana i nawrzeszczeć na niego by w końcu
pozwolił sobie na szczęście. Mimo to rozumiałam go. Rozumiałam, jak
wielki wpływ miała na niego przeszłość. Jak bardzo go to bolało i jak
bardzo się bał.
"Ugly love" to romans, ale zamiast romantycznych uniesień, bardziej
przemawia z książki rozpacz. Ogromne cierpienie, które dotykało nawet
mnie. Bohaterowie książki zostali stworzeni tak, że nie sposób
jest się nie zaangażować emocjonalnie. Nawet Kapitan odgrywał w tej
książce bardzo ważną rolę. Zresztą on chyba najbardziej skradł moje
serce. Uwielbiałam czytać jego rozmowy z Tate.
"Ugly love" wciągnęło mnie w swój świat. Nie mogłam się
oderwać od lektury. Płynęłam z historią stworzoną przez Colleen
Hoover. Opowieścią o złamanym sercu, miłości i stracie.