sobota, 21 maja 2016

,, Emily i Einstein " Linda Francis Lee - o tym co będzie potem



OPIS


Wystarczył jeden wieczór, by życie Emily Barlow, odnoszącej sukcesy redaktorki w wydawnictwie Caldecote Press, legło w gruzach. W śnieżną, lutową noc Emily dowiaduje się, że jej mąż, Alexander 'Sandy' Portman, zginął w wypadku. Wkrótce potem kobieta odkrywa bolesną prawdę o licznych romansach Sandy'ego. Jakby tego było mało, w Caldecote Press na stanowisku kierownika pojawia się chłodna, apodyktyczna Tatiana Harriman, która na każdym kroku uprzykrza jej życie, a Althea Portman, teściowa Emily i słynna nowojorska mecenas sztuki, chce wyeksmitować synową z luksusowego mieszkania w zabytkowej kamienicy. Tymczasem Sandy wraca do życia Emily jako Einstein - mały, biały pies, który przystaje na propozycję tajemniczego starca i godzi się pomóc żonie, w zamian za spełnienie największego ze swych marzeń - marzenia o wielkości. Zadanie okazuje się trudniejsze niż mógłby się tego spodziewać, zwłaszcza, że na drodze Einsteina staje Max, nowy przystojne sąsiad Emily, Jordan - jej zbuntowana siostra, oraz ów tajemniczy starzec, który bezustannie przypomina Sandy'emu, jak kiepskim był człowiekiem i co się z nim stanie, jeśli nie pomoże Emily.

Emily i Einstein to wzruszająca opowieść o nadziei, kolejnych szansach, które daje nam życie i trudnych decyzjach, jakie musimy podjąć, by naprawić życiowe błędy, odzyskać utraconą godność i człowieczeństwo.










Pierwsze strony niestety nie zachwyciły mnie. Historia trochę się wlekła i nawet wypadek nie był przełomowym momentem. Czytałam po kilka stron i odkładałam lekturę na bok. Tak w kółko.

Nie lubię zostawiać niedokończonych książek więc starałam się choć na chwile zajrzeć do lektury. Pewnie czytałabym ją z miesiąc i dokończyć bym nie mogła, ale z racji tego, iż mój laptop odmówił posłuszeństwa i udał się na dłuższą wizytę do lekarza (czyt. informatyk) miałam więcej wolnego czasu więc przysiadłam do książki. Ciepła herbatka, śpiące dziecko i cisza w domu były wprost idealne do pochłonięcia ,, Emily i Einsteina".





No i dobrnęłam... do tego cudownego momentu, w którym akcja zaczęła mnie pochłaniać.
Moment, w którym Einstein zostaje adoptowany jest początkiem naprawdę ciekawej historii. Do tego poznanie Maxa i domagający się mieszkania teściowie również dolewają oliwy do ognia w całej tej sytuacji, w której znalazła się biedna Emily. Mało tego znalezione pamiętniki Sandy'ego doprowadzają kobietę do rozpaczy i to pierwszy raz od śmierci jej męża. Silna i opanowana Emily jest w rozsypce, gdy dowiaduje się, że jej małżeńska sielanka była fikcją. Świat, który znała wali jej się i jakby tego było mało nawet w pracy nie ma spokoju. Z pomocą przychodzi jej Einstein... a przynajmniej powinien dla dobra swojego i Emily.


Czy uda mu się ją ocalić ? Czy Emily zwycięży walkę z teściową o mieszkanie w Dakocie ? Co wyniknie ze znajomości z Maxem ?







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz