poniedziałek, 20 stycznia 2020

Recenzja: Życie na zamówienie, czyli espresso z cukrem - Karolina Wilczyńska

worldbysabina recenzja książka kawiarnia kawa
   Ta ciepła historia, owiana aromatycznym zapachem z Kawiarenki za rogiem to moje pierwsze spotkanie z twórczością Karoliny Wilczyńskiej. Czy udane?

"- Czasami czarne nie jest takie złe - powiedziała, patrząc Miłce prosto w oczy. - Na przykład kawa. Wyobraź sobie espresso. Ciemny, gęsty płyn, gorzki w smaku. A jednak ludzie nie rezygnują z espresso. Dlaczego? Bo daje mnóstwo energii i pozwala zebrać siły do działania. Tak też jest w życiu - czasami trzeba przetrwać coś gorzkiego, żeby zdobyć siłę do osiągnięcia celu. Bo on jest ważniejszy niż chwilowa niedogodność."








Witamy w Kawiarence za rogiem 

   Miłka ma dwadzieścia osiem lat. Po tym, jak skończyła studia, razem z rodzicami prowadzi pensjonat w Busku. Pewnego dnia jej babcia na łożu śmierci wyjawia Miłce sekret, który wywróci jej życie do góry nogami. Zdruzgotana Miłka postanawia się wyprowadzić. Pakuje torbę i oświadcza, że przeprowadza się do Kielc. Jednak usamodzielnienie się nie jest tak łatwe, jak na początku myślała. Z opresji ratuje ją przyjaciółka Aga, która załatwia jej nocleg. Na miejscu poznaje przystojnego prawnika Rafała, który jest ucieleśnieniem marzeń wielu kobiet. Dla Miłki okazuje się on koszmarem. Sytuacja staje się coraz bardziej napięta i Miłka wie, że musi jak najszybciej znaleźć sobie nowe lokum. Po rozniesieniu swojego CV ostatecznie postanawia zatrudnić się w kawiarence, którą odwiedziła tuż po przyjeździe. Udaje jej się znaleźć mieszkanie i wygląda na to, że sytuacja stopniowo zaczyna się polepszać. Jak Miłka odnajdzie się w nowym życiu? Czy poradzi sobie ze wciąż nękającym ją Rafałem? Pracownicy Kawiarenki za rogiem nie ułatwiają jej startu w nowym otoczeniu. Czy znajdzie w sobie tyle siły, by pokonać wszystkie przeciwności losu?


Miłka weź się w garść!

   "Życie na zamówienie, czyli espresso z cukrem" to moje pierwsze spotkanie z autorką. Liczyłam na lekką książkę, która umiliłaby mi czas. Co dostałam?
 Klimat samej kawiarenki był tak uroczy, że miałam ochotę sama zostać ich klientem. Fakt, obsługa nie szczególnie zachęcała, ale mimo to napiłabym się herbaty z Panią Werą lub w upalny dzień orzeźwiłabym się lemoniadą Miłki. Bo ta lemoniada jest chyba jedynym punktem Miłki, który pozwolił mi znieść jej zachowanie.
 Miłka pozwala wszystkim wejść sobie na głowę, zamiast tupnąć nogą, wtedy kiedy trzeba. Liczyłam, że ta jej dobroć i łagodność, choć na chwilę ustąpi i spokojna Miłka wybuchnie. Postawi się innym i nie pozwoli sobą tak pomiatać. O ja głupia! Za każdym razem jak ktoś jej dogryzał lub wyżywał się na niej, w myślach krzyczałam: NO ODEZWIJ SIĘ! Niestety do Miłki to nie docierało. A szkoda, bo w końcu walka o siebie to też pewien etap usamodzielnienia się. 
 Zresztą z tym usamodzielnieniem to nie idzie jej najlepiej. Pomijając już walkę o siebie, to wyjazd do Kielc bez jakiegokolwiek planu był skrajnie głupi. Zamiast jechać na wariata, mogła na spokojnie wszystko ogarnąć jeszcze w czasie mieszkania z rodziną i nie liczyć na osoby trzecie, które ogarną jej problemy życiowe za nią.
 Jeśli chodzi o resztę bohaterów, to nie szczególnie przykuli moją uwagę. Tymon, nowy szef Miłki wywołał na mnie zupełnie inne wrażenie niż na głównej bohaterce. Czułam, jakbyśmy patrzyły na dwie różne osoby. Miłka widziała rycerza na białym koniu, jej wybawcę ociekającego dobrocią, który po prostu wstydzi się okazywać uczucia. Ja za to widziałam mężczyznę zapatrzonego w siebie, który zamiast "dobroci" dba o własny interes. Myślę również, że to nie on pomógł jej rozwiązać pewien problem.
 Cała sytuacja z Rafałem jest trochę za bardzo naciągana. Jego chora fascynacja jest na takim etapie i tak szybko się rozpędza, że trudno w nią uwierzyć. Szczególnie że znali się tylko trzy dni!
 Ze wszystkich bohaterów najlepsze wrażenie zrobiła na mnie Pani Wera. Szkoda, że Miłce nie było dane przeprowadzić z nią więcej rozmów.
 Sekret wyjawiony przez babcię Miłki kojarzył mi się z balonem zbyt mocno napompowanym, bo tyle szumu wokół tego robiono. Liczyłam na ostateczną konfrontację z rodzicami. Niestety nie doczekałam się tego. Domyśliłam się, o co w tym wszystkim chodzi już na samym początku, ale mimo wszystko  chciałam dowiedzieć się jak ta rozmowa będzie przebiegać.


Podsumowanie

   "Życie na zamówienie, czyli espresso z cukrem" autorstwa Karoliny Wilczyńskiej przeczytałam bardzo szybko. Sam styl pisarki jest na tyle przyjemny w odbiorze, że nie odczuwałam znudzenia w trakcie lektury. I choć nie polubiłam głównej bohaterki, to sam klimat książki podobał mi się. Ta ciepła historia była miłym przerywnikiem po mroczniejszych książkach, ale raczej nie na tyle, by sięgnąć po kolejne tomy.


PS. Na mojej grupie Kocham książki ruszyło rozdanie z bardzo ciekawą książką. Zapraszam i trzymam za wszystkich kciuki. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz