niedziela, 27 października 2019

Recenzja: Żona mordercy - Rachel Caine

Recenzja książki Żona mordercy Rachel Caine worldbysabina
   Czy wiesz, z kim żyjesz pod jednym dachem? Gina myślała, że zna swojego męża, a ten okazał się odrażającym potworem.


,,Mel zaraził mnie niczym wirus, a ja w głębi duszy czuję tę przyprawiającą o mdłości pewność, że już nigdy do końca nie wyzdrowieję."














Stillhouse Lake

   Gina jest kochającą matką i żoną. Jej życie opiera się głównie na szczęściu najbliższych. Ta sielanka zostaję zniszczona w dniu wypadku pewnego pijanego kierowcy, który wjeżdża autem w ich garaż. Wszystko wychodzi na jaw przez przypadek. Okazuje się, że pasja jej męża Melvina nie jest, tak niewinna, jak myślała. Kiedy Gina razem z dziećmi wiodła spokojne życie, on za ścianą gwałcił, torturował i odzierał ze skóry kobiety. W tym dniu naiwna i łatwowierna Gina Royal umiera. Na jej miejscu pojawia się kobieta silna i zdeterminowana, która zrobi wszystko dla dobra swych dzieci. Przybiera nową tożsamość i razem z nimi ucieka przed anonimowymi prześladowcami, którzy jedyne czego pragną to zemsty i zadawania bólu oraz cierpienia. Gdy w końcu znajdują miejsce, w którym zaczynają zapuszczać korzenie, okazuje się, że nie będzie im dane na nowo zaznać szczęścia i rodzinnej stabilizacji. 
 W pobliżu ich domu zostaję znalezione ciało kobiety i wszystko wskazuję na to, że czeka ich powtórka z rozrywki zagwarantowana przez Melvina. 


Ucieczka od przeszłości

   Rachel Caine poznałam już wcześniej. Moje pierwsze spotkanie z jej twórczością miało miejsce przy cyklu Wampiry z Morganville, do którego mam ogromny sentyment. Postanowiłam sięgnąć po "Żonę mordercy"  by sprawdzić, jak autorka poradzi sobie z tym gatunkiem.
 Muszę przyznać, że sam pomysł na zbrodnię oraz całą fabułę książki  jest bardzo ciekawy. Napięcie jest budowane stopniowo. Zaczynamy od intensywnego wstępu w życie bohaterów. Następnie tempo akcji zwalnia, co pozwala nam poznać obecną sytuację, a potem nabiera przyspieszenia, tak że końcówkę pochłaniamy ekspresowo. Rachel Caine ma przyjemne pióro, co pozwala nam wciągnąć się w historię i przeżywać wszystko z bliska. Dialogi czytało się bardzo naturalnie, nie czułam, by były sztuczne lub wymuszone. Sami bohaterowie zaś, zostali zbudowani bardzo wiarygodnie, dzięki czemu łatwiej można było wyobrazić sobie poszczególne postacie.
 Główna bohaterka ma w sobie mnóstwo siły i determinacji. Walczy o szczęście i bezpieczeństwo swoich dzieci. Z tego, co widziałam, sporo osób zarzuca jej paranoje, ale ja ją w 100% rozumiem. Kontrola, brak zaufania, najlepszy alarm, broń czy zmiana tożsamości jest dla mnie w pełni uzasadniona. Przy takiej przeszłości, jaką Gina ma za sobą to i tak cud, że  nie oszalała.
 Nie nastawiajcie się na szczegółowe poznanie seryjnego mordercy. Obraz byłego męża Giny robi tutaj za element nakręcający całą historię, ale nie grający pierwszych skrzypiec. Chociaż zakończenie podpowiada nam, że wkrótce poznamy go bliżej. To, co przeczytałam o nim, do tej pory dało mi wizję przerażającego i obrzydliwego mężczyzny, a jedna ze scen wbiła mi postać Melvina bardzo głęboko w pamięć, przyprawiając o dreszcze. 
 Nie domyśliłam się, kto jest odpowiedzialny za morderstwo w Stillhouse Lake. Obstawiałam mnóstwo osób, bo każda z nich wydawała mi się podejrzana.  Wątpiłam w to, kto jest wrogiem, a komu warto zaufać. Czułam się zaszczuta tak jak główna bohaterka. Ostatecznie nie udało mi się poznać sprawcy przed zakończeniem i czułam się bardzo zaskoczona, gdy dowiedziałam się, kto nim był.


,,Ku mojemu przerażeniu, głos zaczyna mi się łamać, a w środku czuję, że rozpadam się na kawałki. Nie zdawałam sobie sprawy, że jestem zrobiona ze szkła. Aż do teraz, gdy wszystko wokół się wali, a do moich oczu napływają łzy. Łzy, jakimi nie płakałam nigdy wcześniej, tsunami smutku, wściekłości, furii, poczucia zdrady, przerażenia i wyrzutów sumienia. Odkładam kawę na bok i szlocham z twarzą ukrytą w dłoniach, jakby moje serce pękło na pół razem z całą resztą."


Podsumowanie

   "Żona mordercy" autorstwa Rachel Caine ukazuje nam zaszczucie, jakiemu jest poddawana rodzina skazanego. To świetny thriller psychologiczny, który rozpoczyna cykl Stillhouse Lake. Z każdym rozdziałem tej rewelacyjnej książki miałam ochotę na więcej.


,,Nie chcę wymówić na głos jego imienia. To tak jak z wywoływaniem wilka z lasu. Boję się, że się zjawi."




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz