wtorek, 15 października 2019

Recenzja: Noc, kiedy umarła - Jenny Blackhurst

recenzja książka noc, kiedy umarła worldbysabina opinia
   Jenny Blackhurst oplotła mnie intrygą w swojej najnowszej książce "Noc, kiedy umarła". Tylko czy to wystarczy?


,,- Musisz znaleźć sposób, żeby ludzie patrzyli na świat twoimi oczami. I nie pozwól nigdy, żeby świat zmienił to, co widzisz. Kochamy ludzi niezależnie od tego, do jakiej należą warstwy społecznej, niezależnie od ich statusu, wyznania i koloru skóry. I kochamy ich bez lęku. Bo gdyby odrzeć ich z tego wszystkiego, okaże się, że serce osoby, która trzyma tacę, jest takie samo jak serce osoby, która z niej je. Nie pozwól, by ktokolwiek mówił Ci, ile jesteś warta. Sama musisz to odkryć."









Nowy początek i...

   To miał być jeden z najszczęśliwszych dni w życiu Evie... W takim razie czemu skoczyła?
 W trakcie swojego wesela Evie skacze z klifu do morza. Czy popełniła samobójstwo? A może ktoś ją do tego zmusił? Policja ma wiele wątpliwości, bo choć świadkowie potwierdzają, że widzieli kobietę w sukni ślubnej, która skacze z klifu, to ciała wciąż nie znaleziono. Na jaw wychodzi również wiele tajemnic, które nie ułatwiają zrozumienia całej sytuacji.
 Jej mąż Richard nie potrafi uwierzyć, w to, co się stało. Czemu kobieta, którą kochał  i która była z nim szczęśliwa miałaby popełnić samobójstwo w dniu swojego ślubu? Stara się za wszelką cenę dowiedzieć, co wydarzyło się w życiu Evie i czy aby na pewno skoczyła z tego klifu. Póki nie ma ciała, wciąż można mieć nadzieję.
 W poznaniu prawdy i powrocie do życia bez Evie pomaga mu jej najlepsza przyjaciółka, Rebecca. Opiekuje się nim i wspiera w poszukiwaniach, choć nie liczy na to, że Evie wróci, bo ona wie. Wie, że jej przyjaciółka zginęła i zna powód, dla którego postanowiła skoczyć. Tylko ona wie o niej wszystko. Tylko ona zna ją tak dobrze. Czy na pewno? Miesiąc po tragedii Rebecca otrzymuje SMS o treści: MOGŁAŚ MNIE URATOWAĆ. 


... pierwsze spotkanie

   Twórczość Jenny Blackhurst kojarzyłam z mediów społecznościowych. Opinię o jej książkach były pozytywne więc gdy nadarzyła się okazja, postanowiłam sięgnąć po jej najnowszą książkę. 
 "Noc, kiedy umarła" jest thrillerem psychologicznym, który wciąga nas w swoje tajemnice. Czułam, jak intryga oplata mnie swoimi mrocznymi mackami i trzyma w nich do samego końca. Stopniowo odkrywałam, co się wydarzyło i co się dzieje obecnie, a to za sprawą narracji podzielonej na Evie i Rebecce. Evie przedstawia nam swoje dzieciństwo oraz czasy przed weselem. Natomiast Rebecca prowadzi nas przez wydarzenia po tragedii, jaka się wydarzyła. W kilku rozdziałach mamy też narracje Richarda, ale głównie jest ona podzielona na dwie przyjaciółki. Jeśli miałabym wybrać, którą z nich bardziej polubiłam, to chyba byłaby to, Evie, choć muszę przyznać, że obie były świetnie wykreowane.
 Długo nie mogłam uwierzyć jakim cudem Rebecca zaprzyjaźniła się z Evie. Sytuacja, w jakiej się poznały, nie sprzyjała przyjaźni. Im dalej jednak byłam, tym bardziej rozumiałam, co się wydarzyło między dziewczynami. Jenny Blackhurst w swojej książce pokazała nam przyjaźń z tej ciemniejszej strony. Bohaterki stąpały po bardzo kruchej granicy między przyjaźnią a zazdrością, a nawet powiedziałabym obsesją. 
 "Noc, kiedy umarła" jest książką, w której większy nacisk położono na przedstawienie relacji bohaterek, ich życia i osobowości. Jest to raczej taki thriller w delikatniejszej odsłonie, co nie czyni go przez to mniej ciekawym. 
 Autorka stopniowo buduje napięcie, a każdy rozdział dostarczał mi nowego elementu układanki. Miałam ochotę przeczytać "jeszcze jeden" by poznać losy bohaterek i dowiedzieć się co wydarzyło się tamtego wieczora. 
 Samo zakończenie wywołało we mnie ogromne zmieszanie i do tej pory nie wiem, co czuję wobec niego. Moje napięcie w trakcie lektury było tak duże, że kiedy poznałam prawdę, ta bańka, w której tkwiłam, prysnęła, a ja zostałam poza nią, nie wiedząc co ze sobą zrobić. Nie czuję się zawiedziona, ale nie określiłabym też tego stanu jako zadowolenie. Pozostała niewiedza, której nie mogę wytłumaczyć w żaden logiczny sposób.


Podsumowanie

   Jenny Blackhurst pokazała nam swoją książką, że nigdy nie jesteśmy w stanie poznać drugiego człowieka (a czasem i samych siebie) w stu procentach, a nasza ocena może być mylna (tak jak moja co do Rebeki). Opowiada nam o zaufaniu, poczuciu winy, potrzebie akceptacji i miłości. I choć gdzieś w tym wszystkim brakowało mi tego efektu "WOW" to nadal uważam, że jest to dobra książka na umilenie wieczoru z dreszczykiem w tle.


,,- Ależ, Evie, traktuję cię poważnie. - Miał teraz posępną minę. - Skarbie, uśmiecham się, bo masz zaledwie siedem lat, a mówisz jak ktoś pięć razy starszy od ciebie. Są wśród nas tacy, którzy wierzą, że ludzie z pieniędzmi i statusem są warci więcej od tych, którzy ich nie mają. Chwileczkę! - Widząc jej oburzoną minę, podniósł palec. - Nie mówiłem, że jestem jednym z nich. Twój gniew świadczy o tym, jak wielkie masz serce, Evelyn, a słowa tego chłopaka... cóż, może niewiele mówią o jego sercu, za to wiele o wychowaniu. Pamiętaj, dziecko od najmłodszych lat nasiąka opiniami i poglądami rodziców. A tych nie da się zmienić w ciągu jednego przyjęcia."


Za egzemplarz dziękuje wydawnictwu Albatros.























Brak komentarzy:

Prześlij komentarz