wtorek, 19 lutego 2019

Recenzja: Behawiorysta - Remigiusz Mróz

    



   Behawiorysta to moje pierwsze czytelnicze spotkanie z Remigiuszem Mrozem. Szkoda, że średnio udane.



,,- Wszelkie skrzywienia przyciągają cię jak magnes - zauważyła. 
- Nie przeczę. 

Popatrzyła na niego z powątpiewaniem. 
- Gdyby było inaczej, nigdy bym się z tobą nie ożenił."




Koncert krwi czas zacząć!

   W opolskim przedszkolu razem z dziećmi i wychowawcami zamyka się zamachowiec. Grozi, że zabije swoich zakładników. Policja jest bezsilna, przestępca nie ma żadnych żądań. Wkrótce zostaje uruchomiona transmisja na żywo z przedszkola pod nazwą "Koncert krwi". Zamachowiec od teraz zostaję Kompozytorem, a swojej publiczności nadaje rolę dyrygenta. To właśnie od widzów zależy jaki los czeka jego zakładników. Poprzez transmisję będą mogli zdecydować, kto przeżyje, a komu życie zostanie odebrane.
 Jedyną osobą, która może rozgryźć Kompozytora, jest Gerard Edling, były prokurator, który z powodu tajemniczej "sprawy z dziewczyną" wyleciał z pracy. Mimo to właśnie do niego zwraca się policja. Gerard dzięki swojej specjalizacji, jaką jest kinezyka, będzie mógł dowiedzieć się tego, czego policja sama nie wyciągnęłaby z Kompozytora. Tylko czy upora się z tym, zanim dojdzie do tragedii? 



,,Od tysięcy lat ludzie lgnęli do nieszczęść jak ćmy do światła. W starożytności uczęszczali na krwawe gladiatorskie starcia na arenach. W średniowieczu masowo udawali się na publiczne egzekucje. W nowożytnym świecie ukrywano to pod płaszczem cywilizacji - zamiast walk gladiatorów były sporty walki, zamiast brutalnych procesów publiczne rozprawy sądowe. A w zglobalizowanym świecie? Każdy mógł odchylić cienką kurtynę i z zacisza własnego domu spojrzeć wprost na niedolę drugiego człowieka."



Zostaniesz dyrygentem?


   Zanim przeczytałam Behawiorystę Remigiusza Mroza, zdążyłam naczytać się trochę negatywnych opinii na temat twórczości autora. O tym, że skoro tyle wydaje, to muszą to być same gnioty. O tym, jakie  przewidywalne. O tym, jakie niedopracowane. Te wszystkie negatywy trochę mnie nastraszyły. Mimo wszystko postanowiłam przekonać się na własnej skórze czy jest tak źle, jak piszą i czy będę należeć do fanów, czy też raczej zacznę omijać książki Remigiusza Mroza szerokim łukiem. W takim razie co czekało na mnie na stronach Behawiorysty? Brutalny pomysł okraszony świetnie zbudowanymi postaciami... a przynajmniej tak myślałam gdzieś do połowy książki.
 Pisząc tutaj o brutalności niekoniecznie mam na myśli krwawe sceny. Bardziej sam pomysł i wizja przenoszenia fikcji literackiej do rzeczywistości. Koncert krwi zmusza czytelnika do udziału w grze Kompozytora. Mimowolnie podejmujemy decyzje, o tym, kogo byśmy uratowali, a kto pożegnałby się z życiem. Stajemy przed wyborem, którego nikt nigdy nie powinien dokonywać i choć teoretycznie wydaję się, że ocalenie chociaż jednej osoby jest dobre, to tak naprawdę decyzją (czy też głosem w tym przypadku) napędzamy błędne koło do którego zaprasza nas Kompozytor. I to właśnie tutaj ukazuje się brutalność owej książki. W trakcie lektury zdałam sobie sprawę, że gdyby doszło do takiej sytuacji, nasze społeczeństwo niczym marionetki zrobiłoby to, co sprawca chcę, czyli oddało głos. Możliwe, że i ja w pierwszym odruchu dałabym się wciągnąć w tę chorą grę, bo podczas czytania podświadomie przychodziły mi do głowy pytania, kogo bym uratowała.
 O ile sam pomysł na książkę przypadł mi do gustu, tak z resztą było już gorzej. Nie do końca przekonuje mnie motyw działania sprawcy. Szczególnie po tym, co dowiadujemy się na końcu. Gdzieś od połowy książki zaczęłam odczuwać spadek poziomu minimum o połowę. Tak jakby nie liczyło się nic oprócz szybkiego zakończenia książki. Wielkie WOW na początku, a potem wyścig do ostatniej strony. Tym sposobem zakończenie okazało się dla mnie pomyłką. Fakt, nie przypuszczałam, że tak to się skończy. Było niespodziewanie. Tylko niekoniecznie w dobrym stylu. Dzięki temu moja ocena poszybowała w dół. Cały obraz wykreowanych postaci został zniszczony niczym domek z kart. Gdyby jeszcze oberwała tylko jedna postać, to może jakoś bym to przełknęła. Ale nie. Po dupie dostał nie tylko Gerard, ale i Kompozytor. Nagle zmienili się w zupełnie inne osoby, które zamiast opanowania, inteligencji i manipulacji innymi, przedstawiały całkowite przeciwieństwo siebie. 



,,Kiedy Gerard zobaczy szereg nieodebranych połączeń, będzie kręcił nosem, mówiąc, że to tak, jakby oblepiać czyjeś drzwi wejściowe kilkoma kartkami z informacją, że naciskało się na dzwonek."


Podsumowanie

   Behawiorysta autorstwa Remigiusza Mroza mogła okazać się świetną książką, która w moim rankingu zajęłaby dosyć wysokie miejsce. Niestety pomysł nie obronił się do końca. Gdyby tylko całość pozostawała na tym samym poziomie co na początku. Świetny pomysł, temat kinezyki oraz szybkość czytania są jedynymi plusami. Reszta zalet została wymazana przez zakończenie. 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz