poniedziałek, 17 maja 2021

Recenzja: Wayward Pines. Szum - Blake Crouch

worldbysabina recenzja
Zapraszam was do Wayward Pines, urokliwego miasteczka, z którego nie ma ucieczki.

,,Chwilami widzi się kochane osoby takimi, jakimi są naprawdę: wolne od bagażu projekcji i wspólnych historii. Widzi się je świeżym okiem, jak obcy, i udaje się pochwycić uczucie, które towarzyszyło zakochaniu. Zanim pojawiły się łzy i słabe punkty. Kiedy istniała jeszcze możliwość doskonałości."




 




   

Ethan Burke jest agentem specjalnym. Jego zadaniem jest odnalezienie dwóch zaginionych funkcjonariuszy. W tym celu wyjeżdża do Wayward Pines w stanie Idaho. Kiedy przekracza granice miasta, w jego samochód uderza rozpędzona ciężarówka. Na skutek wypadku traci pamięć. Na domiar złego zauważa, że z miejscem, w jakim się znajduje, jest coś nie tak. Idealne miasteczko skrywa w sobie mroczne sekrety. Nie ma tu kontaktu ze światem zewnętrznym. Nikt nie słyszał o jego wypadku. Nikt nie chcę mu pomóc. Ethan postanawia uciec z Wayward Pines. Ma nadzieje, że wyrwanie się z tego miejsca będzie krokiem naprzód. Problem w tym, że nie ma drogi powrotnej. Został zamknięty w pułapce. Jedyne co może zrobić, to przetrwać, a to nie będzie takie proste.

"Wayward Pines: Szum" to pierwszy tom trylogii autorstwa Blake'a Crouch'a. Na tych 360 stronach autor osadził historię miasteczka, które mrozi krew w żyłach.

Nie polubiłam się z głównym bohaterem. Nie wzbudził we mnie żadnych szczególnych emocji. Tym bardziej jestem w szoku, że ta książka zdobyła u mnie dosyć dobre noty. Bohaterowie są dla mnie dosyć ważni, a tu Ethan nie gra pierwszych skrzypiec. Jest raczej narzędziem do ukazania historii dosyć dziwnego społeczeństwa.

Wayward Pines jest miejscem intrygującym i kuszącym zarazem. Pozornie idealne i bezpieczne. Przytulne domki, dzieci bawiące się na trawnikach, mili sąsiedzi. To wszystko pośród pięknych widoków. Piękne z wierzchu, skrywa wiele sekretów wewnątrz. Jest jak klatka, z której nie ma ucieczki. Tajemnica goni tajemnice. Ci wszyscy uśmiechnięci ludzie, tylko czekają na dzień, w którym będą mogli przelać krew, a ich potencjalna ofiara nie będzie mogła uciec. Z każdą stroną coraz bardziej przepadałam w tym miejscu. Sekrety tej społeczności wciągały mnie coraz bardziej. Chciałam wiedzieć, o co tu chodzi, jak to wszystko funkcjonuje i kto jest sprawcą tego wszystkiego. Jestem bardzo ciekawa, co wydarzy się w kolejnym tomie. Choć gdzieś tam czuję takie małe deja vu. Nie tyle książkowe, ile filmowe lub serialowe. Wydaje mi się, jakby motyw takiego miasteczka gdzieś mi mignął. Może to wynik częstego oglądania Doctora Who.

Akcja "Wayward Pines: Szum" rozgrywa się dosyć szybko. Jedynie w trakcie ucieczki Ethana odczuwałam chwilowe znużenie lekturą. Opisy stawały się trochę za długie. Starałam się je omijać i czytać te fragmenty, w których coś się działo. Na szczęście nie trwało to długo i akcja ponownie przyspieszyła przy zakończeniu. No może jeszcze te powroty do przeszłości Ethana trochę zaburzały mi tempo akcji (choć mogło to wynikać z mojej ogromnie zniecierpliwionej chęci poznania dalszych wydarzeń). 

Zakończenie książki moje oczy doprowadziło do wielkości spodków. Kompletnie się tego nie spodziewałam (choć w sumie to ja się niczego nie spodziewałam). Od pierwszej, do ostatniej strony miałam problem z rozgryzieniem, o co w tym wszystkim chodzi (co jest ogromnym plusem).

   "Wayward Pines: Szum" wciągnęło mnie w swój świat pełen iluzji i kłamstw. Dawno nie byłam tak zaintrygowana społecznością i miejscem, w jakim toczy się akcja książki. Z pewnością sięgnę po kolejny tom trylogii. Jeśli lubicie takie scenerie owiane tajemnicą, to może być książka dla ciebie. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz