środa, 30 stycznia 2019

Recenzja: Black Ice - Becca Fitzpatrick


   Czytając Black Ice, poczułam się staro... Bo chyba tylko to jest w stanie wyjaśnić, czemu nie rozumiem zachwytów nad tą książką.


,,Mówią, że kiedy umierasz, całe życie przebiega ci przed oczami. Nikt nie mówi jednak o tym, że kiedy patrzysz, jak umiera osoba, którą kiedyś kochałeś, doświadczenie to jest podwójnie bolesne, ponieważ przeżywasz na nowo dwa życia, które niegdyś podążały tą samą drogą."










Wypad w góry, który zapamiętają na zawsze...

   Britt i Korbie podczas zimowej przerwy planują wyjazd w góry. Każda z nich ma zupełnie inne oczekiwania od tej wyprawy. Korbie wraz ze swoim chłopakiem chcą spędzić czas sam na sam. Britt ma bardziej ambitne plany. Jej celem jest wyprawa wzdłuż łańcucha górskiego Teton. Przygotowywała się do niej od roku. Chcę w ten sposób zaimponować i pokazać swojemu byłemu jak wiele stracił. Jednak w górach czeka na nich o wiele więcej - walka o własne życie.
 Śnieżyca uniemożliwia dziewczynom dotarcie do celu. Muszą przeczekać opady, ale ze względu na złe warunki atmosferyczne, nie mogą zrobić tego w aucie. Udają się na poszukiwanie schronienia. Po długiej wędrówce znajdują chatkę. Ich radość jednak nie trwa zbyt długo, ponieważ na miejscu spotykają dwóch mężczyzn, a ci nie mają wobec nich dobrych zamiarów. Britt i Korbie zostają ich zakładniczkami. Od teraz każdy ich ruch musi być dobrze przemyślany, bo błąd może kosztować bardzo wysoką cenę.




Co za dużo, to niezdrowo

   Black Ice to mieszanka literacka. Przeplata wzór historii rodem z horroru, kryminału, sensacji, romansu, a to wszystko zostaje wciśnięte w młodzieżówkę. Ten miszmasz gatunkowy zdecydowanie nie przypadł mi do gustu. 
 Całość podzieliłabym na dwie części: próba przeżycia i rozterki miłosne Britt. O ile ta pierwsza jeszcze jakoś ujdzie, to ta druga doprowadzała mnie do szału. Wiem, że to w ogólnym rozrachunku jest młodzieżówka i nie powinnam zbyt wiele wymagać, ale naiwność wypływała z tej książki na potęgę.
 Irracjonalne zachowanie Britt utwierdzało mnie tylko w przekonaniu, że jestem za stara na tę książkę i gdzieś czegoś nie rozumiem, tak jak powinnam. Nasza główna bohaterka pomimo tego, że znalazła się w wielkim niebezpieczeństwie, rozmyśla o... byłym chłopaku! Tak! Właśnie o tym myślałabym, gdyby moje życie wisiało na włosku.
 A wiecie co w tym najgorsze? Ta cała Britt mogłaby być całkiem fajną postacią, gdyby nie wpychać w tę książkę na siłę romansu. Odnoszę wrażenie, że gdzieś wśród autorów panuje przeświadczenie, że jak młodzieżówka to koniecznie trzeba w to wepchnąć wątek miłosny.
Wróćmy jednak do naszej głównej bohaterki. Britt była postacią, którą można było uratować. W Black Ice są momenty, kiedy wydaję się całkiem rozgarniętą dziewczyną. Upór, opanowanie i jakieś logiczne myślenie przebijają się przez ogromną warstwę naiwności. Niestety, są to tylko małe przebłyski ledwo dostrzegalne w wizerunku Britt. Może gdyby jeszcze te rozterki miłosne nie były grubymi nićmi szyte, to byłoby to do przełknięcia. No bo nikt mi nie powie, że w ciągu czterech dni (odczuwałam, jakby minął minimum tydzień, jak nie miesiąc) można się zauroczyć, znienawidzić, odczuwać strach, tolerować, zakochać się, czuć obrzydzenie, ponownie nienawiść, by ostatecznie znów się zakochać i to wszystko kierowane do jednej osoby. Na dokładkę całość romantycznego zamieszania ma miejsce w chwili, gdy groziła jej śmierć, odmrożenie, była świadkiem morderstwa oraz widziała rozkładające się zwłoki. To zbyt wiele nawet na obraz głupiutkiej nastolatki.



Podsumowanie

   Black Ice mnie zawiodło. Spodziewałam się czegoś, co bardziej stawia na akcję niż na miłosne rozterki głównej bohaterki, które zniszczyły cały obraz książki. Przydługie opisy pogody (które starałam się pomijać) również nie wpływały pozytywnie na mój odbiór. Jedynymi plusami okazały się dla mnie szybkość czytania oraz osadzenie historii w górach do których mam ogromną słabość.








6 komentarzy:

  1. Może faktycznie teraz młodzieżówka musi tak wyglądać? To znaczy wszystko musi być zdominowane przez miłość, a bohaterka musi być głupiutka? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może ale mnie to nie przekonało. Przynajmniej nie w tym wydaniu :)

      Usuń
  2. Może to nie ten wiek. Faktycznie te kilka(naście) lat od tyłu czytało się to inaczej. Choć chyba zależy wszystko od książki właśnie, bo jakiś czas temu przeczytałam "Samotną gwiazdę" i nie odczułam aż tak bardzo tego, że to historia dla młodych ludzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Racja, niektóre młodzieżówki są naprawdę godne polecenia.

      Usuń
  3. Czytałam lata temu, będąc nastolatką i wtedy ta książka mi się podobała. Ciekawa jestem jakbym teraz na nią zareagowała. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Opis jest dość intrygujący, ale szkoda, że książka cię zawiodła. Spodziewałam się tego, iż ci się spodoba :)

    OdpowiedzUsuń